Wiosna
Kiedy słońce
marzeniami
ogrzewało niebo
przyszła jak sen złoty
zwiewna zapachami
Wiosna w sukni z tęczy
roziskrzyła zieleń
uśmiechem poranka
by razem ze mną
zielenić się chciała
Rozsypała kwiaty
jak perły w ogrodzie
Nenufary po szyję
zanurzyła w wodzie
Drzewom przygładziła włosy
Założyła czepce
Kotkom na wierzbie
miłe słówka szepce
Zmęczona zasypia
w ramionach gruszy
i ja z bukietem szczęścia
i z radością w duszy
Krystyna Grys
Kolejny wiersz mojej ulubionej osobie dedykuję – Teresie Lewandowskiej
Po Ciebie
Czasami przychodzą takie momenty
Kiedy czuję, że Cię najbardziej potrzebuję na świecie
Twojego głaskania po dłonie, wkładania palców w oczy
(By sprawdzić czy na pewno nie śpię)
Spokojnego głosu mówiącego nie tyle co będzie dobrze,
Już jest dobrze, przecież zawsze było dobrze
Mam to odczucie, że Twoje modlitwy dalej mnie chronią
Staram się nie robić głupot, by nie miały za dużo roboty
Tak bardzo chciałabym znowu wypić z Tobą to cholerne cappuccino
Od dnia, w którym mi Ciebie zabrali – staram się go unikać
Nie wiem jak jeden napój może zebrać tyle wspomnień
I sama jego nazwa jest w stanie wywołać płacz
Zawsze mówiłaś, że to nie jest kawa, więc ja ostatnio piję tylko kawę
Nie musimy już podróżować, już mam prawdziwy dom
Wywołane kilka naszych zdjęć, jesteś tu, mieszkamy razem
Z Bukowskim i kilkoma roślinkami, niedługo dwoma kotami
Mamy przepiękny dom, taki jak z moich snów, na pewno pamiętasz
Jak Ci o tym opowiadałam, jest identyczny
Wiesz jak mnie wkurza to, że jak mówię komuś
Kolumbia mnie woła
Ja muszę jechać
to widzą już oczami wyobraźni moją śmierć tam
A Ty to byś na to zareagowała uśmiechem, odpowiedziałabyś coś w stylu
Dobra, loty do Bogoty są tylko z Madrytu i Berlina
Malagi nie obsługują, to co, ja do Ciebie czy ty do mnie przyjeżdżasz
Oczywiście, że do Ciebie, Babciu, zawsze do Ciebie
Po Ciebie, z Tobą, nigdy bez Ciebie
I tak już do mojego ostatniego lotu, ostatniej kropli tego cholernego cappuccino
Roxana Lewandowska
Wieczór
Ona kocha mnie jak heroinę
Ona kocha jak ja cierpię
Ona cierpi jak ja kocham
Dajmy sobie jeszcze tydzień
Ona daje tlen i siłę
Ona tańczy gdy ja śpiewam
Ona śpiewa gdy ja tańczę
Chyba się już pogubiłem
Ona pragnie ciągłych zbliżeń
Ona krzyczy gdy ja milczę
Ona milczy kiedy krzyczę
Owcze pędy wilczy bilet
Ona coś przede mną kryje
Ona patrzy gdy umieram
Ja umieram kiedy nie ma
Jej przez chwilę
Wojciech Sieracki
Zamiast kwiatów przyniosłam Ci wiersz
Papierowy bukiet na granicie.
Drobne płatki, we wzorki
ciemno- niebieskie, czarne.
Płoną w wazonie,
jak obłęd.
Ale Ty tylko odpalasz
od nich papierosa,
ze stoickim spokojem.
Pochłaniasz słowa,
które rozmywają się w powietrzu.
Rozdymają niewidzialne płuca
i szepczą w nich.
- Słyszysz głosy?
- Tak, ale martwi nie boją się szaleństwa.
Zostawili je w piachu, który jak wampir
wyssał je z krwią, ze szpikiem.
Słońce mieni się w drobinkach dymu.
Gubię się w dialogu, którego nie ma.
Bukiet dogorywa na dnie naczynia.
Ulatujesz.
Z prochu powstałeś i proch się obrócisz.
Roztańczony.
Spoczywaj w pokoju.
Do kolejnego wiersza.
Iwaly
Fot. Roxana Lewandowska
Comments