AKROSTYCH BABCIA
Pisanie wierszy o zmarłych jest dziwne:
Zapewniasz im nieśmiertelność
Dobijając się przy tym ich śmiertelnością.
***
Wróćmy do Bałtyku
Czyli do czystego początku
Zimno było, wiało i nieprzyjemnie
Najbardziej pamiętam bezdomniaka psiaka
Który merdając ogonem zwiedzał i jadał z nami
W planach była Anglia
I była ale osobno
Bo tobie wypadło coś ważnego – guz
Nie zaprzeczam bo było naprawdę cudownie
I czerwień tamtych autobusów pamiętam do dzisiaj
Udały nam się za to Baleary
I żeby tam się odnaleźć
Musiałyśmy się najpierw porządnie zgubić
Tam więcej ja rozmawiałam a ty słuchałaś
Bo w obcych to byłam lepsza
Byłaś na Cyprze
A ja nie bo szkoła mnie zatrzymała
Wróciłaś z tyloma cudownymi chwilami
I głęboko wierzę, że te wspomnienia
Były z tobą aż do samego końca
Ja byłam bez ciebie w Indiach
Więc się wyrównuje
Widziałam tam tyle i z przejęciem
Powtarzając opowiadałam to co chwilę
A ty musiałaś mnie wysłuchiwać
Ostatnia była Andaluzja
Najbardziej magiczne miejsce
Gdzie słowo człowiek pokrywa się z człowieczeństwem
I teraz jak sobie o tym na spokojnie myślę
To było to naprawdę dobre zakończenie naszych podróży
W międzyczasie udało nam się jeszcze
Pojeździć francuskimi metrami
Odwiedzić festiwal w dawnej stolicy
Jeść najlepsze lody za półtora euro
Na wyspach oglądać papugi
I teraz patrzę na pocztówkę z twojej osobnej podróży
Głoszącą „jest super, tylko szkoda, że ciebie nie ma”
Bo idealnie pokrywa się z moją sytuacją obecną
I zazdrość mnie bierze że od teraz nie ze mną
A z aniołami podróżować będziesz.
Roxana Lewandowska
BEZRUCH
w nieruchomym powietrzu w samo południe uwiła gniazdo cisza
między wierszami
Ryszard Biberstajn
VIS A VIS KRÓLOWEJ JADWIGI
Bruk, klasyka, chłód.
Niebezpiecznie chybocząca się studzienka.
Polskie radio.
Kotara.
Biała, na buty.
W pomarańczowo- zielone mazaje.
I turkot maszyny do szycia.
Kot na parapecie,
ciepły piec i brudna od węgla podłoga.
Niebieski fartuszek w drobne kwiatki,
kompot z gruszek,
zapach wilgoci i grzebień.
Herbata, drożdżówki, zupa warzywna.
Cerata. Lekkie widelce.
Strych.
Zawsze myślałam, że śpi na nim tajemnica.
Małe zakurzone okno z widokiem na kablaste niebo.
Kręte, skrzypiące schody,
drżące szyby i potok zastygły w jesiennym lesie.
Szuflady, pełne czarno- białych uśmiechów, słów.
Książki bez obrazków, szklana kula.
Pusta.
Mała śliwa, opona podwieszona na łańcuchu
i piaskownica o wątpliwym zapachu.
Metalowy płot, a za nim zakazany ogród,
w którym ginęły mi z oczu drobne,
miauczące puchowe kulki.
Gdzie dziś są kredki,
którymi pomagałaś malować świat ?
...
Piękne, młode twarze jak z porcelany.
Oprócz wspomnień, tylko one mi pozostały.
Iwaly
W DOMU DZIECKA
Oczy dwa bezmierne smutki przez okno wypatrują iskierki miłości
Spragnione ciepłych
splotów matki
kołyszą niekołysane dzieciństwo
Krystyna Grys
Comments