top of page
Zdjęcie autoraBuk Bukowski

Poemix - codzienna dawka wierszy

Zaktualizowano: 11 lis 2019

IMPRESJA (WIOSENNA)


możesz mnie spotkać wśród pól

kiedy tańczę w przykrótkiej sukience

ze słońcem pod mankiet


we włosy wplatam motyle

a w głowie szeleszczą

tymotkowe źdźbła


z płatkami stokrotek w ustach

liczę białopióre anioły

sypiące na ziemię okruchy tęczy


oddycham lekko

zamieniając w skowronki

tęsknotę za tobą


jesienna70




CZERWONY ZACHÓD SŁOŃCA


Najbardziej podobały mi się z nią poranki

Gdy zwlekała się z łóżka jak kot

I całując mnie w plecy, obiecała, że wróci

I w momencie gdy ja wracałam do spania

W całym mieszkaniu unosił się zapach kawy

I stukot klawiszy – przestała pisać już w notatnikach,

Maszyny do pisania też rzuciła, teraz tylko używała przestarzałego

Komputera, mówiąc, że uwielbia ten dźwięk klawiszy, że brzmią

Jak odgłosy pocisków, że dzięki temu o wiele lepiej kontroluje każde jedne słowo


Uwielbiałem jej kontakt z morzem, jej uśmiech jak tylko widziała fale

Jak z pośpiechem wbiegała w największe fale, a one tylko ją utulały

Najdelikatniej jak się tylko da, głaskały ją tak jak się głaska kota

A ona była w swoim świecie, zapominała o wszystkich, nawet o telefonie

Zostawionym w domu, z milionem już połączeń nieodebranych

I była tam całą sobą, patrzyła tylko na mnie i proszącym spojrzeniem

Mówiła bym do niej dołączył


Nie mogłem zrozumieć jej miłości do kawy, ani herbaty,

Do zostawiania milion kubków w każdym z kątów naszego mieszkania

To samo było z miłością do słoni, spędzała ranki oglądając kamery

Z parków narodowych Sri Lanki i cieszyła się jak dziecko,

Gdy tylko pojawiło się cało stado

O figurkach Buddy, które przywoziła z każdego zakątka świata,

Nawet nie wspomnę


Płakała oglądając dobre filmy

Mówiła, że nie może uwierzyć,

Że istota ludzka jest w stanie tworzyć rzeczy tak niesamowicie dobre,

Że to najwyższa forma sztuki

Rozmawiała z naszymi dwoma kotami nie tylko w ojczystym,

Ale czasami wtrącała włoski, polski, a nawet angielski

Chociaż angielskiego to nigdy nie lubiła,

Mówiła, że tylko u bukowskiego on brzmiał dobrze


Oglądała gwiazdy, zachwycała się kolorami zachodów,

Bardzo wierzyła w to, że jeżeli umierasz i byłeś dobrym artystą

To dostajesz szansę pomalowania nieba tak jak chcesz

Obiecała mi, że w dniu jej śmierci

Będzie najpiękniejszy zachód jaki tylko sobie potrafię wyobrazić


Były dni, w których była tak zmęczona, że zasypiała przy biurku

Wkurzała się jak budziłem ją i przenosiłem do sypialni

Zawsze prosiła o to samo – bym następnym razem przyniósł jej cafe latte,

Postawił obok i ona tak sama się obudzi i dokończy wszystkie projekty


Jak nerwy jej siadała to dzwoniła do mnie i prosiła bym kupił jej płótno,

Przy okazji jak będę wracać z pracy, nieważne jakie, najtańsze,

Przyznaję szczerze, że jedyną dziedziną sztuki,

Która jej nie wychodziła było malarstwo

Ale ona wiedziała o tym i mając tylko farbę czerwoną i czarną

Kreśliła abstrakcje, zostawiając wszystkie problemy


Nie mogłem uwierzyć w to, że my sobie tak spokojnie mieszkaliśmy razem

Wchodziła na scenę, a ja nie mogłem uwierzyć, że mam ją na wyłączność

Zawsze wracając z gali, w progu mieszkania już się przebierała w dresy

Mówiąc, że tu w końcu może być zupełnie sobą


Nie było żadnego trzęsienia ziemi

Odeszła tak cicho jak ktoś kogo nigdy nie było

A niebo było w kolorze czerwieni i czerni

Nawet tam nie miała więcej kolorów


Roxana Lewandowska





F20


Mam papiery z pracy

W kolorze postprawdy

Słońce mi poświadczy

Słońce nam wybaczy

Widzę każdy promień

Światło daje azyl

Oni są zbyt bladzi

Oni są zbyt słabi


Patrzą na mnie wszyscy

Też chcą więcej znaczyć

Rozkładam swe dłonie

Jak jakiś fanatyk

Niech żyją rodacy

Z tarczą lub na tarczy

Bóg dał mi ten stygmat

jutro będę martwy


Ktoś mnie śledzi

Ktoś ma zamiar

Ktoś jest blisko

coraz bliżej


wiem już wszystko

nic o sobie


F20

zbawię wszechświat


Wojciech Sieracki



TU LEŻĄ GWIAZDY, A NASZE MIEJSCE JEST POŚRÓD NICH


To dziwne jak ludzie są ze sobą połączeni.


Czasami wystarczy jedno słowo, spojrzenie.


Tak po prostu.


Może nie od początku,

bo ta więź nie zna czasu,

ale kiedy gaśnie

wszystko staje się jasne.


Noszę w sobie zwęgloną iskrę

i wypalone znamię.


Choć mieszkałeś we mnie,

niewiele o Tobie wiedziałam.

Ale reszta zdawała się nie wiedzieć nic,

co jeszcze bardziej łamało mi serce.


Bo przecież odszedł król...


Tak bardzo sama, czułam.

Ciebie.

Pustkę.

Niedowierzanie.


Snując się sama ze swoimi niezrozumiałymi myślami,

mijałam Cię w snach i wypatrywałam wśród gwiazd.


Ale to nie Ciebie chciałeś żebym znalazła.


Podałeś mi rękę drugiej wypalonej na wylot duszy.


Pod górą popiołu

płoniemy wspólnym światłem.


To dzięki niemu nas znalazłeś.




Iwaly


47 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page