top of page
  • Zdjęcie autoraBuk Bukowski

BUK wspomina Bogdana Marciniaka

Dzisiaj przypada pierwsza rocznica śmierci zaprzyjaźnionego z nami

wspaniałego człowieka Bogdana Marciniaka. Najdalsze wspomnienia sięgają

czasów kiedy był bardzo młody. Już w ten czas zajmował się fotografią.

Pani Aneta Powrózek prowadziła wówczas księgarnię , gdzie było bardzo

przytulne zaplecze, w którym spotykała się leszczyńska „Bohema”. Bodziu

równie do nas przychodził. Spotykaliśmy się tam , aby nie tylko porozmawiać ,

ale wystawialiśmy spektakle, które reżyserowała Irena Bajserowicz, a

scenografię robił Michał Budny (Obecnie znany plastyk nie tylko w Polsce , ale w

całej Europie.) Bodziu robił nam sesje zdjęciowe. Z Bodziem spotykaliśmy się na

wystawach, spotkaniach poetyckich i innych imprezach , na których Bodziu robił

zdjęcia. Na jednej z sesji kiedy przyszedł do mnie powiedział :Kiedy przychodzę

do ciebie, to czuję się jakby było święto”. Dla mnie były to słowa, które zapadły

mi głęboko w sercu. Krótko przed jego śmiercią przyszedł do mnie ze swoją

uczennicą a, ze mną zaprzyjaźnioną młodą poetką Roxaną Lewandowską.

Zrobiliśmy w ten czas w ogrodzie kilka zdjęć, które są dla mnie cenną pamiątką.

Bodziu zostawiłeś nam swoje piękne zdjęcia . Twój uśmiech i pamięć o tobie

zakotwiczyła się w naszych sercach i tam pozostanie.

Krystyna Grys


Bogdan Marciniak. Kto miał okazję go poznać, doskonale wie, że była to osoba wyjątkowa. Drugi człowiek był dla niego zawsze na pierwszym miejscu. Pamiętam jak jednego popołudnia siedziałam na rynku czekając za Roxaną, kiedy zobaczyłam Pana Bogdana jadącego rowerem. Nagle zatrzymał się, wyjął z kieszeni aparat i zaczął robić zdjęcia młodzieży, która akurat robiła na rynku happening. Kiedy skończył, zawołałam go i zaproponowałam, żeby się do nas dosiadł. Rozmawialiśmy tego popołudnia o wielu rzeczach- o naszym kolejnym spotkaniu poetyckim (które akurat z Roxaną omawiałyśmy), o sesji zdjęciowej Pana Bogdana, którą miał zaplanowaną nad morzem. O filmach- polecił nam wtedy „Porozmawiajmy o kobietach”, z Jackiem Nicholsonem (nadal planujemy porządny seans, żeby w końcu go obejrzeć). W pewnym momencie podeszła kelnerka, żeby przyjąć jego zamówienie. Zapytał co my zamówiłyśmy i poprosił o to samo, ciasto oraz wodę.

- Jaka woda? – spytała kelnerka

- Niegazowaną, niegazowaną poproszę!- zawołał Pan Bogdan

Kiedy kelnerka była już w połowie drogi z ogródka do lokalu, krzyknął:

- Albo wie Pani co! Niech będzie gazowana, to sobie przynajmniej beknę!

Kelnerkę zamurowało, stanęła jak wryta i niepewnie spytała:

- Słu..słucham?

- Gazowaną poproszę! Beknę sobie!- krzyknął bez oporów Pan Bogdan

Takim właśnie był człowiekiem- bezpośrednim, szczerym. Zawsze nas wspierał. Nawet kiedy Roxana, dzięki której go poznałam, wyjechała do Malagi, dalej utrzymywał ze mną kontakt. Kiedy zaproponowano mu zrobienie sesji dla biblioteki, z udziałem aktorów, od razu powiedział, że nie chce żadnych profesjonalistów! Zamiast tego zadzwonił do mnie i zapytał czy Agrafka (nasz teatr amatorski) mogłaby pomóc mu w tym projekcie. Wraz ze swoją kobietą, Magdą, byli na naszych spektaklach, żeby zrobić zdjęcia (tak, wielki mistrz, z własnej woli, za darmo, przyszedł do amatorów, żeby mieli piękną pamiątkę- rzadko dziś spotykane, nie?).

Oboje byli oczarowani niektórymi zdjęciami, na których dziewczyny ujęte w ruchu, w zwiewnych sukniach, wyglądały jak zjawy. Dlatego od razu pomyśleli o nas, kiedy padła propozycja sesji zdjęciowej dla biblioteki.

Kiedy spotkaliśmy się z Panem Bogdanem i Magdą na „planie zdjęciowym” (biblioteka ratuszowa) od razu wyczuł, że jesteśmy nieco spięci, zestresowani. Każdemu dał jakiś dziwny/ śmieszny element garderoby, zakreślił klimat zdjęcia, po czym (żeby otrzymać piękny uśmiech) kazał wszystkim głośno krzyknąć: „O KURWAAAA”

Uwierzcie mi, stres minął jak ręką odjął i od tej chwili to co się działo, to była czysta magia.

Mistrz i Magda wynajdywali nam coraz to nowe pozycje, miejsca, sytuacje, a kiedy pokazali nam efekt na aparacie, wszystkim opadły szczęki…

Takiego właśnie go zapamiętałam, mistrza obiektywu, zaklinacza ludzi, dla których był pod telefonem 24/7, do samego końca.

I choć miał pożegnanie godne Mistrza, nie mogę powiedzieć, że było to prawdziwe pożegnanie, bo zawsze będzie żył w sercach tych, których zaraził miłością do życia.

Danka Sikorska



Zdjęcie autorstwa Bogdana Marciniaka

25 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page