Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Ja uwierzyłam po raz kolejny kilka lat temu.
Wrocław. Zima. Nowe Horyzonty. Czekałam na ten moment kilka tygodni.
Piękne, klimatyczne wnętrze kina, tylko wzbogaciło moje doznania. Siedzę na sali, w wielkim, wygodnym fotelu kiedy światła gasną. Mijają reklamy, a mi zaczyna kręcić się w głowie. Obraz na ekranie powoli wiruje, a muzyka rozbrzmiewająca w całym pomieszczeniu pieści uszy delikatnymi dzwoneczkami.
Film o wampirach.
Brzmi jak kolejna tandeta. Mdłe romansidło klasy B dla nastolatek zadurzonych w bladych, wątłych chłopcach dziobiących kobiece szyje po zmroku.
Ale nie ten film (na szczęście).
Tylko Kochankowie Przeżyją (Only Lovers Left Alive) zachwyca ujęciami, grą aktorską, muzyką i samą historią. Wampiry- jedyne osoby, które na przestrzeni lat mogły obserwować zmiany zachodzące w sztuce i zachowaniu ludzi (albo jak nazywa ich Adam, główny bohater, ZOMBIE).
Nie ma tutaj wartkich zwrotów akcji. Są za to interesujące dialogi, wspaniała muzyka, przemyślenia- nikomu z niczym się nie śpieszy.
Jim Jarmusch tworzy filmy niezwykłe, a do tego nie podporządkowuje się żadnym trendom. Bo nie musi. Woli poczekać kilka lat by nakręcić dany film, niż stworzyć coś komercyjnego. Chylę za to przed nim czoło. Uważam, że efekt jest powalający. Jakby ktoś wszedł do twojej głowy, wyniósł z niej myśli schowane w najdalszych zakamarkach i przerzucił je na ekran.
Jeśli widzieliście już inne filmy Jarmuscha, myślę że dodatkowym smaczkiem będą dla Was nawiązania do nich, które Jim pięknie wplótł w Kochanków. Ja osobiście je uwielbiam.
Czy Shakespeare był analfabetą?
Kto byłby lepszym Hamletem?
Czy umiemy jeszcze żyć?
Czy gdzieś we wszechświecie jest diament, którzy brzmi jak wielki gong?
Dlaczego sława nie jest dla wszystkich?
Jeśli choć jedno z tych pytań Was zainteresowało, jeśli lubicie Hiddlestona, Swindon, Wasikowską, albo Hurta, jeśli kochacie dźwięk lutni i gitary- włączcie sobie Only Lovers Left Alive jedynego w swoim rodzaju Jima Jarmuscha.
Klik:
