top of page
  • Zdjęcie autoraBuk Bukowski

JAK ZOSTAĆ ARCHITEKTEM WNĘTRZ, NIE WCHODZĄC DO ŚRODKA?

Wiktoria Mikulska



Moją dewizą stało się “30 słów dziennie”.

Znacznie częściej zdarza mi się pisać o moim niepisaniu, niż faktycznie pisać swoje pisadło. Ową dewizę wymyśliła mi przyjaciółka.

Nie umiem i nienawidzę liczyć, a jednak moją ulubioną opcją w Word jest “licznik słów”. Stanowi to dla mnie jakąś obietnicę satysfakcji, jak dla niektórych krokomierz w telefonie.

500 słów to mało.

1000, to średnie.

1500, nawet, nawet.

Nie wierzę w wenę. Wierzę natomiast we własne lenistwo i to polecam wszystkim. Dobrze, czasem stanąć twardo na ziemi, by przyznać, że mi się nie chce. Nie chce mi się nawet myśleć, a moje palce spociły się na samą myśl o bieganiu po klawiaturze.

Później się denerwuję, no bo jak to, nie napisałam nic od kilku miesięcy.


TO NA PEWNO BLOKADA TWÓRCZA.

WYPALIŁAM SIĘ.


Szukam pomocy w internecie. Jak wtedy, gdy mnie coś boli i zamiast iść do lekarza szukam na onet-zdrowie porad specjalistów, takich samych jak ja pisząca w tym momencie (lub Ty czytający mnie, jak ja czytająca ich).


“Wena, krwiożercza bestia odbierająca chęci do tworzenia, a nawet życia. Przybywa napawając swoje ofiary pozornym oświeceniem i nadludzką energią twórczą, by nagle ich opuścić w momencie kulminacyjnym. Artyści w oczekiwaniu na jej powrót umierają na skutek wzdychania i nadmiernego łzawienia oczu w histerycznym łkaniu (tzw. hiperwentylacja), silniejsze osobniki dostają schizofrenii lub depresji. Istnieją legendy, że ci, którzy dostąpili jej łaski, dokończyli pisać książki w zdrowiu i dostatku (jednak prawdopodobnie to halucynacja wywołana głodówką).”


Wena stała się, nie tyle romantyczną metaforą siły twórczej w postaci greckich muz, co szeptały poetom, co potrzebą. Niby: JAKIE TO TRAGICZNIE ROMANTYCZNE! Ja również potrzebuję motywacji do tworzenia, najlepiej, by wydarzenia działy się same, a ja będę siedzieć i je opisywać.

Do pisania potrzebuję:

1) Warana z Komodo

2) Długiego patyka

3) Arki Przymierza

Waran będzie pisał patykiem po ziemi, a potem rękopis włożymy do Arki Przymierza i wyślemy do wydawnictwa.

Patrząc realistycznie na zjawisko “weny”, które jednak w przyrodzie występuje.

Osobnik A jak Autor siedzi i dłubie w nosie na ławce w parku i nagle najdzie go ochota, by zacząć malować obraz, rusza do domu. Po drodze zakupił płótno, przekroczył próg swojego mieszkania i usiadł na łóżku, by zdjąć buty, przy czym nieoczekiwanie zasnął. Gdy się obudził nie pamiętał już o co mu chodziło i poszedł płakać w kącie, że zaprzepaścił szansę.

Mózg ludzki dzieli się na pamięć długotrwałą i krótkotrwałą. Gdy wskoczy nam do głowy pomysł, to niezapisany, może równie łatwo wyskoczyć.

Nagły przypływ energii, nie jest spowodowany wpływem istot nadnaturalnych, ale zwyczajnej zachcianki “zrobienia czegoś”, co daje nam efekt “słomianego zapału”. Rodzi się zazwyczaj z potrzeby w stylu “trzeba coś ze sobą zrobić” lub zwyczajnego szukania zajęcia.

Gdy już nam się nie chce, bo się znudziliśmy, musimy zrobić coś innego, mamy za ciepło w pokoju lub właśnie wskoczył nowy odcinek serialu, nie jest wynikiem opuszczenia przez bezduszne muzy, gdy dusza artysty ginie z pieśnią na ustach.

Myślę, że ta blokada może się przeciągnąć przez oczekiwanie na coś, co nie istnieje.

Najlepszym rozwiązaniem na wykurzenie lenia z dupy jest praca.

Oczywiście, że będzie ciężko. Lepiej stworzyć kilka kulawych prac, a wyrobić sobie przy tym rękę i koncentrację niż siedzieć i czekać aż super-koncept wpadnie nam do głowy.

Sama lubię obserwować postępy, gdy ich nie widzę już mi się odechciewa. Jednak nie ma postępów bez ich “robienia”. I takie błędne koło, w którym się biegnie.

Przesyt emocji na ten temat (czyt. histerii) — niewskazany.

Każdemu się czasem nie chce.

Może po prostu, czasem podchodzi się zbyt poważnie do zbyt niepoważnych rzeczy.




47 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page